Thursday, November 3, 2011

Empire State of Mind


Carrie: "Welcome to the age of un-innocence. No one has breakfast at Tiffany's and no one has affairs to remember."





This one sentence is the essence of New York.. at least the Big Apple I've known..
I guess for the first time I've visited NYC in 1997. It absorbed me completely. You look around you and you can see almost everything: some people running around Financial District wearing famous sneakers ( yep, every American got one, I never managed to buy), others wearing suits from last Ralph Lauren collection paired with Manolos.. extremely wealthy people driving thir limos, well- known yellow cabs, hoots all around.. SOHO, TriBeCa, Upper East Side, Central Park.. Robert De Niro, SJP, Anna Wintour, Annie Leibovitz, Woody Allen..

Later on I got to know this gorgeous city from Carrie's point of view.. One summer I bought all SATC DVDs and just kept watching. It is addictive... and it used to be very fashionable. Probably by that time I fell in love with fabulous Michael Kors and Ralph Lauren..

CARRE & MR BIG


Museums. There is no place like MoMa (Museum of Modern Art. Must see: Andy Warhol's or Mark Rothko's masterpieces.
MoMA 2010

The Guggenheim- a great home for contemporary, early modern art, renowned Impressionists and Post- Impressionists.

The Guggenheim. 2010
Most famous- The Metropolitan Museum of Art. American Louvre- on the other side of the Globe. It's big enough to spend a whole day inside ( plus it's always pretty crowded). But it's worth it !
http://www.metmuseum.org/


Inside the Met. 2011
What I always liked to do, when I had a free afternoon in the City... I walked to Bryant Park and The Public Library. It's magical inside. Not only because this place holds all the greatest love stories... I turned those visits into a nasty habit. First I used to buy - chicken and avocado sandwich- @ Pret A Manger across the street ( plus a little fruit salad), I sat down like every other American with my head up- staring at the sky and trying to get some tan. Most of men get their shirts off :-) No shame in it. Nothing you do in New York City could make you feel mortified... 20 minutes later... you are ready to storm the Library ; -)

Bryant Park


The Public Library inside. 2010
Speaking about the green zones... There is one place left to go. Central Park. Opened in 1857, on 341 ha. It's situated in the middle of the Manhattan island and it surely looks spectacular! See yourself !

Manhattan, the view from The Empire State Building. 2010
I guess that's all I could tell tonight.. Favorite places to be- on Sunday !








Monday, October 24, 2011

Je suis venu, j'ai vu, j'ai goûté..

Oczywiście w Paris jest mnóstwo miejsc, które powinno się odwiedzić, aby spróbować prawdziwej francuskiej kuchni. Dobrą kanapkę z bagietką można kupić prawie wszędzie. 
Jednak jest jedna jedyna w swoim rodzaju piekarnia, która ma najcudowniejsze croissantes na świecie. Ostatnio będąc w Paris wstałam specjalnie o 7am, żeby móc kupić sobie tam bagietkę i przywieźć ze sobą do Krakowa. Adresu dokładnego nie znam, jednak idąc rue Saint-Honoré w okolicac Rue Cambon nie sposób nie zauważyć tłumu ludzi czekających na pyszne wypieki, czy tartalettes z malinami ( moje ulubione).


Po drodze można zatrzymać się na chwilkę w legendarnym Ladurée ( 16 Rue Royale)."Ladurée Religieuses","Ladurée Saint-Honorés", Tarte Passion Framboise, czy cudowny Millefeuille- to tylko początek..


Must see- strona Ladurée:


http://www.laduree.fr/en/scene


Będąc w dzielnicy należy koniecznie podejść pod pierwszy sklep Coco Chanel (31 Rue Cambon).  Must see- must buy :)


Konkurencją dla Laduree , choć nie w kwestii makaroników, jest 'the Picasso of Pastry': Pierre Hermé. Ten najpierw pracujący dla Fouchon, potem dla Ladurée geniusz, w 1998 roku otworzył swoją pierwszą własną cukiernię  w Tokyo, natomiast już w 2002 w Paris- za co mu bardzo dziękuję ; ) Dwa adresy, pod którymi można znaleźć jego spektakularne makaroniki, które już nie raz sprawiły, że jak Alicja w Krainie Czarów widziałam królika- to:
3 Rue Cambon, oraz 72 rue Bonaparte.


Dla szukających wrażeń innego kalibru, polecam prawdziwe Vespers (te które pił James Bond) w Park Hyatt Paris - Vendome Hotel, Rue de la Paix. Cudowny ogród w środku, blichtr dookoła, tylko cena jednego może trochę zadziwić ( 25€), lecz warto spróbować choć ten jeden raz.


Podążając za przyjemnością, nie należy pominąc île Saint- Louis. Od 1954 roku istnieją jeszcze słynne lody La Maison Berthillon. Lepsze jadłam tylko w Milano, więc jeśli ktoś przepada za sorbetami, będzie w niebie.





Można także zatrzymać się na lunch, w bardzo paryskim miejscu na wyspie, z widokiem na Panthéon w Quartier Latin, Sekwanę, Notre Dame.. Obsługują tam zabawni panowie około 60., czarujący, jeden nawet ma korzenie polskie i w bardzo zabawny sposób mówi ' dzień dobry' :)


Brasserie de l'ile Saint Louis
55 Quai Bourbon, 75004 Paris


Na koniec, nie mogłabym zapomnieć o Café de Flore. Legenda Paris.
172 Boulevard Saint-Germain, 75006 Paris
Kawa i makaroniki



Alors, bon voyage !

Les cartes postales de Paris..

Odnalazłam dzisiaj, prawie zapomniane przeze mnie zdjęcia, które zrobiłam w Paris kilka lat temu.. Po weekendzie w iście paryskim towarzystwie, przyszedł czas na dokończenie tej historii..


Każde zdjęcie jest dla mnie szczególne, zrobione w chwilach zachwytu miastem, podczas długiego spaceru w upalny dzień..


A+ et je vous souhaite une bonne soirée,
Natalie


le carrousel devant l'Hôtel de Ville




Notre Dame




Jardin des Tuileries


Jardin des Tuileries

Wednesday, October 19, 2011

"One woman's Titanic is another woman's Love Boat."

I had no clue what to write about in this post. I've been confused about relationships of all kinds for the past few days. Every evening I'd open my Apple, and keep staring at this blank page. Tonight, I had my inspiration- my spanish friend. We've just had a very international Skype call Kraków- Lausanne.

The conversation went on many subjects (mostly about our crazy love-life), but it got me thinking about relationships. Not only between those important ones we carry with our best friends (same gender- I'd call them my 'girlfriends'), but about men- women relationships.

The other day somebody told me I should write about this. It assured me it's a great subject to mess around with. I guess it was not about the kind of study I've undertaken- which is psychology ( because it doesn't allow you to be a genius of relations), but because I have so many friends, they are most important to me. Well.. plus all ex, attempted ( kinda seems like crimes) boyfriends.



Yesterday, I had a majestic experience. I had a collision (yes, this is how I'd call it) with one on my 'ex'. It was like getting a bad bottle of Beaujolais Nouveau the first day of the season. How many of you think those moments are so awkward you really cannot use any words to describe it ? It got me thinking.. After a break-up, should we keep the contact with our ex ? Obviously, when it ended rough, the question answers itself. But.. when we face the situation, are we that weak, that when we want to run away and we wish Hallmark was making "Don't ask the how-are-you-question" cards? Or maybe it is just me ?
What can I tell. After the conversation we had, I will always think fondly of him. As a Schmuck.
But maybe my Titanic is somebody's else Love Boat ? How can I tell ?

When you are not in a relationships, you fly around all men/ women.. Is leaving in 'the limbo' great or not? What if we feel really good about it ? Then comes the question. Is it true what we feel, or we tend to make it true because this is what we need to survive ?


I used to think every men after the first love is 'the rebound guy'. Do we need to fall it love again to forget the last love ? Do we need somebody new to shake our lives to feel emotionally alive and available ? Do we need the break to get closer ? Sometimes I feel I need a new word for 'OVER' or 'THE BREAK- UP".  They both should hire a new PR guy.

Friday, October 14, 2011

Bonsoir

Kontynuacja opowieści paryskich..


Będzie to tak naprawdę fotorelacja w kilku częściach.. Nie byłabym w stanie opisać tego miasta w jednym poście.
Trudno jest opowiadać o Paris bez zapierających dech w piersiach zdjęć. Architektonicznie Paris jest niezwykły i jedyny w swoim rodzaju.
 Najwspanialsza- Katedra Notre- Dame de Paris wzniesiona na Île de la Cité ( którą z lądem łączy 8 mostów, z czego najbardziej znanym jest Pont Neuf), na szczątkach dwóch poprzedzających ją kościołach, jeszcze z IX wieku.. 




Ciężko mi stwierdzić, czy gotycka budowla jest bardziej interesująca z zewnątrz- fantastyczne zwierzęta- Gargouilles (maszkarony)straszą swoim wyglądem, czy też wewnątrz. Wybudowana z krótką nawą krzyżową, podwójnym obejściem na półkolu i dość krótkim prezbiterium. 
Les Gargouilles


Na najszerszym z trzech portali przedstawiono Sąd Ostateczny. Olbrzymie witraże zdobią wnętrze, tworząc grę światła, wewnątrz przytłaczającej, zaciemnionej budowli.. 
Aby móc zobaczyć Paris z wysokości, możliwe jest wyjście na jedną z wież Katedry. Kolejka jest jednak zazwyczaj bardzo długa... mnie nigdy nie udało się w niej wytrwać, by choć przez chwilę poczuć się jak Quasimodo..Dzwonnik z Notre Dame... ( choć zapewne zrobiłabym świetne zdjęcia.. zatem next time!)


Warte polecenia: Victor Hugo: "Notre-Dame de Paris".
Wejście do Katedry: darmowe, w godzinach od 9-18 (pon-sob)

Thursday, October 13, 2011

I wore black on Saint-Germain-des-Prés, feeling in the air that love..

Zdecydowałam najpierw napisać coś o moim ukochanym miejscu na Ziemi- Paryżu.
Pierwszy raz moja stopa ( prawdopodobnie w baletkach z Zary) stanęła na Paryskiej ziemi w 2001 roku. Nieprawdopodobne przeżycie. Był sierpień, w mieście około 35 stopni, sami turyści, brak Paryżan, gdyż to jest ten jeden miesiąc, w którym wynajmują domy na Lazurowym Wybrzeżu i nawet wysypany piasek ( który ma być plażą) nad Sekwaną, nie jest w stanie ich zatrzymać w tym mieście.
Spędziłam tam 7 dni, oczywiście Beatka oprowadzała mnie całymi dniami po mieście, od Louvre po Tour Eiffel i Montmartre. Byłam zachwycona, przepiękną architektura dookoła, tym glamour'em na każdej z ulic (tak, nawet powietrze pachnie tam glamour). Jedynie ludzie, pędzili przed siebie, zdystansowani, nie patrząc nikomu w oczy, nie uśmiechając się. Zimni jak Norwegowie.
Cztery lata potem powróciłam, wspominając zapach croissantes o poranku ze świeżo wyciskanym sokiem z pomarańczy. I wtedy się zakochałam. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała tam wrócić, gdyż widok na Tour Eiffel z Trocadero jest niepowtarzalny. ( Jak na zamieszczonym zdjęciu mojego autorstwa z 2005r.)
2007 rok- kolejna podróż,  a w zasadzie przeprowadzka. Początki były trudne, ale idea spędzenia całego roku w tak cudownym miejscu rozświetlała każdy mój poranek, mimo, że budziłam się w 11. dzielnicy.. Zimę ledwo przetrwałam, nieprzyzwyczajona do tamtejszego klimatu.. Fantastyczne zajęcia na Sorbonie, międzynarodowi znajomi- niestety liczba poznanych Francuzów- 0. Cóż ja bym oddała teraz za to, żeby znowu móc biec jak szalona z Pantheonu, przez spektakularny Jardin du Luxembourg na Blvd Raspail gdzie miałam popołudniowe zajęcia z fonetyki.. I ta mała bulangerie na Rue de l'Estrapade, gdzie codziennie kupowałam kanapkę w najcudowniejszej na świecie bagietce.. Obok była też nasza ulubiona knajpa na lunch. Przesiadywałyśmy tam z moją przyjaciółką Natsuko całymi przedpołudniami ( nie uciekając z zajęć :) ). Właściciele z Maroko, on- nieprawdopodobnie gotował. Zawsze tam wracam, kiedy tylko jestem w Paryżu.
Drinki w Buddha Bar, czy Hotel Costes, szaleństwa we wtedy popularnym Kongu ( na pewno widziałyście tą restaurację oglądając SATC "American Girl in Paris").. Iście glamour życie w dzielnicy numer 8. 
Na dzisiaj to tyle,  tytułem wstępu do ma vie parisienne :)
Następnym razem na pewno opisze jakieś cudowne i tajemnicze miejsca, warte polecenia, dla osób, które wybierają się w najbliższym czasie do Paryża. Albo zabookują bilet zainspirowane moimi opowieściami... :)
Alors, A + !
la Tour Eiffel


Jardin du Luxembourg

Hello !

First, very sentimental post.

This blog is probably for girls. It might become a satire about men, human relationships.. Besides that I will also write about most gorgeous places I have ever visited (or I dream about visiting), people from many different cultures I've met... with a little bite of everything else. Await many pictures and funny comments.

I hope you all enjoy it : )

N.